jak pomóc łysiejącemu nastolatkowi

#1
Mój syn ma 16 lat i łysieje. Niestety ale geny obu rodzin nie są dobre. Narazie dostał wcierki z minoxidilem witaminy, szampon nizoral. ale widze ze to nie pomaga. Wiem , ze trzeba będzie sie pogodzić, ale w tym wieku to dla syna jest dramat.Zamknął się w pokoju, nie chce chodzic do szkoły, nawet w upaly zakłada czapkę. Wspieram go jak mogę ale serce pęka. Czy tak młody chłopak może zażywać propecję? Niechby troche udało się wydłużyć ten czas łysienia. Gdy będzie trochę starszy pewnie problem stanie się ,mniejszy. Wszak na ulicach nie widac łysych 16 latków. Prosze o radę co moę jeszcze zrobic

Re: jak pomóc łysiejącemu nastolatkowi

#4
Xsenia,
Brutalna prawda jest niestety taka, że genów nie oszukasz, a tych wszystkich "cudotwórców i naciągaczy" co mówią inaczej bym za jaja powiesił.
Od 19 roku życia łysiałem i specjalista jasno się wyraził, że jak mam wyłysieć to nic tego nie zmieni. Brałem różne kosmetyki, propecię przez 4 lata podczas studiów i cholera wie co jeszcze. Kosmetyki i wszystko co się wciera w głowę to jedno licho. To tak jakbyś choremu na raka podawała wodę i mówiła, że pomoże na pewno.
Jak to któryś mądry lekarz z Medical Hair wreszcie mi powiedział, "gdyby była skuteczna metoda na łysienie, to można na tym zbić większą kasę niż na ropie".
No ale niby niektórymi tymi "cudownymi" kosmetykami można ten proces spowolnić... Na pewno nie zatrzymać.
W każdym razie żadnej z powyższych rzeczy nie można mówić 16 latkowi, bo to nie na jego psychikę.
Uważam, że młody mężczyzna ma prawo do tego, żeby walczyć o włosy, ponieważ łysienie jest postrzegane jako oznaka starości.
Pamiętam jak mi kiedyś ojciec powiedział dawno temu, że jak trzeba będzie to mi sfinansuje przeszczep i tych słów mu nigdy nie zapomnę - jakoś z tym było mi dużo lżej widząc jak zmniejszała się linia włosów.
Przechodząc do rzeczy jedyna skuteczna metoda na łysienie typu męskiego to przeszczep włosów, który właśnie przeszedłem 2 lata temu w wieku 30 (pomoc finansowa ojca już nie była potrzebna).
Polega na tym, że włosy z tyłu głowy, które nie mają kodu genetycznego nastawionego na łysienie, wszczepia się w łyse miejsce i rosną tam już do końca życia.
2 tygodnie po przeszczepie są wycięte z życia i niestety wygląda się jak zombi (potężny obrzęk twarzy, itd.), no ale jakieś poświęcenie musi być chyba.
Najlepiej wyjechać na 3 tygodnie w Bieszczady...
Efekty są zadowalające, tzn. bujnych włosów się nie ma, ale chodzi bardziej o starzenie się z godnością i o to, że ma się swoje własne włosy co rosną do końca życia.
Moje samopoczucie się na pewno poprawiło, więc było warto i mogę polecić Medical Hair jako pierwszy kontakt.
Tam są chyba bezpłatne konsultacje, więc podjedźcie sobie z synem, porozmawiajcie i zobaczcie co wam specjaliści doradzą.
Od naciągaczy i "cudownych" leków raczej z daleka.
Wizyta u zwykłego dermatologa też pewnie niczego nie wniesie.
Najlepiej pójść do ludzi co się zajmują tematem od dziesięcioleci.

Pozostaje jeszcze w Bielsku Białej klinika Handsome Men.
Byłem tam właśnie jak walczyłem z tym problemem w wieku 20-kilku lat.
To nie są twoje własne włosy, ale może w przypadku syna to wcale niegłupi pomysł jako alternatywne rozwiązanie do transplantacji.
Ważne, żeby chłopak czuł wsparcie, a nie słyszał od wszystkich, że nic nie można zrobić, bo dziadziuś był łysy i wujek też jest i ty też będziesz.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 19 gości

cron